piątek, 24 czerwca 2011

You can eat everything

Jako, że młoda marchew i soczysta nać już zawitały na stragany chcę się z wami podzielić pewnym przepisem. "You can eat everything"  powiedziała mi kiedyś, widząc moje zdumienie, pewna Japonka serwując tempurę z marchwiowej naci. No
i właściwie miała rację ;))



Składniki:
nać dwóch młodych marchewek
dwie młode marchewki
kilka krewetek lub cokolwiek innego jako dodatek

ciasto
pół szklanki mąki kukurydzianej
pół szklanki maki grochowej lub pszennej
szklanka gazowanej wody mineralnej

Z mąki i wody wyrabiamy ciasto tak jak na naleśniki. Natkę maczamy w cieście
i smażymy na głębokim oleju( wcześniej jeśli przywiędła można ją chwilę pomoczyć w zimnej wodzie). Marchewkę kroimy w słupki i także smażymy otoczoną w cieście. Drugą marchewkę możemy utrzeć na grubej tarce i wymieszawszy z resztą ciasta smażyć nakładając łyżką. Nie przejmujcie się, że po zamoczeniu w cieście nać wygląda jak sklejona zwiędła szmatka. Po wrzuceniu na gorący olej  rozprostuje się i po wyjęciu będzie wyglądała jak piękna ścięta mrozem i oszroniona gałązka.
Za to chyba najbardziej lubię to danie. Jest po prostu piękne. Tempurę podaję ze smażonymi na maśle i czosnku krewetkami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz